Kto czeka na nowość? :)
Hej, hej!
Pisałam ostatnio, że jeśli mnie zmobilizujecie, wrzucę rozdział 6 grudnia, a termin mija za pięć dni, więc czekam niecierpliwie na komentarze. ;)
Co zobaczymy w kolejnym odcinku?
* Odwiedziny Vegety w poprawczaku
– o co Trunks poprosi ojca?
* Wątpliwości Bulmy
– czy dowie się, kim był Jack?
* Trunks na spotkaniu z grupą
– jak radzi sobie z tym, co zrobił?
* Goten na randce z dziewczyną
– co takiego usłyszy i co u niego?
* Obawy Vegety
– czy wie, jak uratować Brę?
A teraz dwa fragmenty, żebyście wiedzieli, co nas czeka. ;)
– Dobra, po raz ostatni zapytam:
czemu tak kłamałeś z tym Jackiem?
– Nie kłamałem.
– To znaczy, że... co tam zaszło,
co? Ktoś po prostu... w jakiś sposób usłyszał, że chcesz... że zamierzasz do
mnie wrócić i... Czemu niby ktoś by tego chciał?
– Nie wiem.
– Może mnie szpiegowali. – Bulma zaczęła
chodzić po pokoju. – Może ktoś chciał zająć twoje miejsce i próbował od ciebie
odwieść...
– Bulma, założyłem to głupie konto, bo Trunks mi
o nim powiedział. Sam bym o tym nie pomyślał. Nie chciałem tego. Namawiał mnie
i w końcu... – Pokręcił głową, zniesmaczony. – Nie wiem, skąd wziął się tam ten
idiota. Ale nic mnie to nie obchodzi.
Bulma kiwnęła głową.
– Wtedy, w restauracji... Pomyślałam,
że możemy spróbować, wiesz?
– A teraz?
(...)
– W tym turnieju… Musieliśmy
odpowiedzieć na pytania.
– Jakie? – Bulma oparła głowę o
ramię Vegety. Już dawno nie czuł bicia jej serca, nie był tak blisko tych
spokojnych, dawnych dni.
– Trunks usłyszał o wiedźmie. I
dowiedział się, że wcześniej mu pomogłem, jak był na skraju śmierci.
– A ty?
Vegeta milczał.
– Nie chcesz powiedzieć? – Bulma
powoli podniosła głowę, patrząc mu w oczy. – Nie musisz, jeśli to zbyt trudne.
– Zawiodłem go – odparł cicho
Vegeta. – A Trunks… On tylko…
Bulma delikatnie wsunęła swoje ręce
za szyję Vegety. Poczuł, że go przytula, że obejmuje go udem, że przyciska do
niego ciało. Pachniała wanilią, domem, ciepłem. Słodką obietnicą lepszego
jutra.
– Jak sobie radziłaś?
Bulma szeptała mu odpowiedź do ucha,
wciąż przytulając.
– W fabryce? – W jej głosie wyczuł
gorycz. – Myślałam, że lepiej będzie umrzeć. Przez chwilę miałam taką… słabość.
Praca, głód, odchodziłam od zmysłów, kiedy… Nie wiedziałam, co z wami. I
jeszcze ten Diestan Giero. – Wzdrygnęła się gwałtownie. – Jak
cię zobaczyłam… Przyleciałeś w ostatniej chwili.
– Bulma, jest coś… – Przerwał
na chwilę, nie będąc pewnym, czy potrafi to wytłumaczyć. – Pamiętasz jak
przyleciałem po wiedźmie? Trunks mówił, że gadałem od rzeczy.
– Tak, wtedy, w kuchni… Byłeś też w
pokoju Bry, krzyczałeś coś… Jakieś „gdzie prawdziwa Bra?”
– Wiedźma wykreowała w moim umyśle
inną rzeczywistość.
– To znaczy…? – Bulma poruszyła się
lekko, opierając brodę na jego ramieniu.
– Trafiłem do świata, w którym
zostawiłem cię z małym Trunksem.
– Zostawiłeś…?
– Rozmawiałem z tobą i Trunksem w
kuchni, a wy mnie nie znaliście. Byłaś z Yamchą. I zamiast Bry…
– Miałam inne dziecko z Yamchą? –
wyszeptała Bulma przejętym głosem. – Ale po co to wszystko, skoro tylko w twoim
umyśle…
– Bo wiedźma chciała, żebym
odleciał. Zobaczył, że tu już nic nie mam. Nie znaliście mnie. Nie było sensu
próbować.
– Zawsze jest sens próbować… Nawet
jak zajmie to więcej czasu… Nawet jak nie od razu się uda.
Mam nadzieję, że skomentujecie i wrzucę nowość 6 grudnia!
Komentarze
Prześlij komentarz
Chcesz nowy rozdział? Zmobilizuj Sylwka komentarzem!