38. Powrót Vegety

Rozdział, w którym Trunks musi zmierzyć się z własnymi czynami. Vegeta przylatuje na Ziemię i w końcu ma okazję zobaczyć się z rodziną. Rozmawia z Trunksem, a później z Bulmą. Czy będą w stanie wybaczyć mu przeszłość, i jak na koszmar reaguje Bra...?        

Kochani!
W poprzedniej notce napisałam, że jak skomentujecie, to rozdział ukaże się szybciej. Nie miałam pojęcia, że w przeciągu tygodnia wszyscy stali Czytelnicy napiszą, co myślą. Ale obietnicy należy dotrzymać - jest i nowy odcinek. ;)

Akcja rozdziału rozpoczyna się w momencie, gdy Vegeta przylatuje na Ziemię będąc pod wpływem klątwy i myśląc, że trafił do innej rzeczywistości. Początek jest taki sam, jak w 37 odcinku, ale obserwujemy powrót Vegety z perspektywy Trunksa i Bulmy. Po spotkaniu z synem i żoną (pamiętajmy, że Saiyanin jest w rzeczywistości wykreowanej przez wiedźmę), Vegeta teleportuje się do wiedźmy, a gdy ponownie wraca, to już po rozmowie i pokonaniu wrogów.


Z dedykacją dla Anulki, która jest już prawie pół roku i komentuje każdy rozdział. Bardzo mnie cieszy, że Twoje komentarze są coraz dłuższe. :)
 _______________________________________________________

          





           


           








       
 _______________________________________________________


  1. Oczywiście prawidłowy cytat Trunksa z rozdziału 16. Bez odwrotu brzmi: „Uczyłeś mnie walczyć, nie gadać! Jak miałeś ze mną problem, to wolałeś przypierdolić!”. Zmieniłam go, bo uważam, że pamięć zniekształca pewne zdania, które słyszymy.



    Specjalne podziękowania dla tych, co skomentowali: Anowi, SuperExtra, A., E.K.P, Diany, Anulki, Wiktorii Paciorek, Killall. To już jest stała ekipa tego okresu trwania bloga. :D (tak, K., Ty też jesteś w ekipie, bo komentujesz wszystko na żywo i sam namawiałeś, żebym wrzuciła rozdział już dzisiaj, aby Czytelnicy mogli przeczytać szybciej :D).

    Cieszy mnie, naprawdę bardzo mnie cieszy, że jesteście ze mną. Prowadzę bloga od (prawie) dwunastu lat i z dziecinnych historyjek przeszłam do poważniejszych treści. Pamiętam, jak Iromir napisała mi kiedyś, żeby "nie przekroczyć pewnego poziomu, w którym gimnastyka umysłowa będzie wymagała od niektórych czytelników większego wysiłku, a nie tylko odczuwania emocji, bo wtedy ich stracisz." Wiem, że straciłam większość Czytelników właśnie z tego powodu, nie dostając w zamian takiej samej ilości nowych. Ale nie mogłabym trwać wciąż w tym samym świecie prostych emocji. Nieważne jest dla mnie, że kiedyś komentowało mi dwadzieścia czy nawet więcej osób. Myślę po prostu, że Wy, którzy jesteście tutaj, z Sylwkiem, stanowicie tak świetną ekipę, że nie znikniecie, jak to często bywa. Wierzę, że przetrwacie ze mną do takiego całkowitego zakończenia klątwy.


    Mam nadzieję, że 100krotka też dołączy, no i oczywiście Najla (znowu mi zaginęłaś, Ty jesteś jak bumerang, za chwilę minie 6 lat odkąd komentujesz bloga, pojawiając się i znikając, a ja tak wypatruję, kiedy przylecisz :D). Szkoda, że beti9630 ostatnio zapomniała o blogu, tak samo jak Klaudia, która pisała na początku długie, ciekawe komentarze. Hydra chyba szykuje większy skok, skoro tak długo jej nie ma. I zastanawia mnie ciągle Doryda, która tak wspaniale komentowała odcinki, a zniknęła bez śladu.

    Szkoda mi też, że w 2018 roku nie było już Tootsy, Porschefowej ani Strawberry.

    Cóż, Tootsy była praktycznie od początku istnienia starego bloga, udzielała się tak często, że mam wrażenie, jakbym ją znała na żywo. Ciekawa jestem, czy dalej czytasz. I co myślisz o klątwie, która spadła na Vegetę. Może kiedyś spotkamy się na jakimś Comi Conie, jak planowałyśmy.

    Porschefowa była takim moim światełkiem na blogu, zawsze w ciężkich chwilach wspierała i pozwalała pisać dalej. Trwała latami komentując każdą notkę. Kiedyś nie wyobrażałam sobie tego opowiadania bez Ciebie. Byłaś jednym z jego najważniejszych elementów. Ile razy miałam kończyć, rzucać to wszystko, a Ty z jakąś mocą pozwalałaś mi kontynuować tę historię...

    Strawberry natomiast była osobą, dzięki której wróciłam do pisania. Swoim długim komentarzem i tym "wiem, że życie toczy się różnie, nie zawsze jest czas na pisanie (...) bo zwykłe szare życie, ale szczerze Cię proszę - nie porzucaj tego!" sprawiłaś, że w momencie, gdy zawiesiłam bloga, dostałam jakiejś wewnętrznej energii, a co za tym idzie - powróciłam do pisania. To było w 2016 roku. Od tego czasu nawet nie ma mowy o zawieszeniu.

         Moi drodzy Komentujący!
         Cóż teraz napiszecie, gdy klątwa okazała się ciężką próbą dla związku Vegety i Bulmy, a nasza bohaterka z trudem zerwała z Vegetą? Czy wróci do niego, czy rozpali jeszcze kiedyś ten ogień, który ich łączył? Jak na to wszystko zareaguje Trunks? I kto odwiedzi go w najbliższym czasie? Czy widmo nachodzącego procesu coś w nim zmieni? Kto będzie wspierał Vegetę w tych trudnych chwilach (i dlaczego będzie to akurat Goku xd)?
          Przed nami jeszcze wiele ciekawych, trudnych rozmów, wydarzeń oraz wyborów.
          Jesteście gotowi?! :D

Wasz pełen energii
Sylwek


Komentarze

  1. Moja najdrozsza Sylwku!

    (Czy będę pierwsza komentować?! :O)

    Moja ulubiona pisarko o DB! O ile Twoje opowiadanie sprzed 12lat nie było porywające, tak wiesz doskonale (mam nadzieje, że tak odczuwasz), iż jest pp prostu doskonałe! Kocham je czytać bez względu czy są w nim dobre czy złe emocje. Jest takie jakie być powinno i gdyby nie te cienkie odcinki nigdy nie dotarła byś do tego momentu! A uczymy się cale życie, dorastamy a wraz z nami nasze opowiadania.

    Ja jestem pelna radości, że wrocilam do Twojego opowiadania, i że mogę je przeżywać razem z Tobą! I w nosie mam jak ktoś twierdzi, że DB to dla dzieci. Owszem byłyśmy dziećmi, ale dorosłyśmy, a miłość do naszych bohaterów nie umarła! To jest wielkie <3

    Trunksa na pewno nawiedził Goten. Chciał być jego przyjacielem pomimo wszystko i na pewno się od niego nie odwroci! Nie syn Goku. Poza tym chłopak ma miażdżące wieści i tylko pytanie czy faktycznie to jego "problem" czy kogoś innego.

    Goku... Tak, to "najlepsiejszy" przyjaciel. Vegecie będzie teraz potrzebny ktoś tak pozytywnie popaprany, kto pozwoli mu dać upust swej mocy. Wszak ból i kolejna utrata będzie palić do żywego.

    No i czekam niecierpliwie na wizytę u Mistrza!!

    Przejdę może jednak do samego rozdziału?
    Tyle w nim smutku i żalu. Bulma podjęła najtrudniejszą decyzje, ale jednak słuszną. Książę musi się wykazać człowieczeństwem by móc wrócić do swojej rodziny. Cały świat poznał bestię saiyańską, kata rodziny. Choć nikt nie wie, że w tym bestialstwie Truks wcale nie ma tak tragicznie źle (w sensie fizycznym, bo psychicznie to nie ma o czym gadać, chłopak dostał w dupe już dawno).
    Jeśli pokaże jej, że naprawdę się zmienił i nie jest to tymczasowe, to zawsze jest szansa, że do siebie wrócą.
    To będzie trudny test dla mężczyzny. Mam nadzieję, że sprosta wszystkiemu i nie będzie naciskać nikogo. Za dużo wycierpieli przez niego. Czas pokaże czy te rany są uleczalne. Jednak zgaduje, że Trunks już ojcu wybaczył, w jakimś stopniu i tez jakoś będzie go wspierać w tym trudnym okresie.

    Ps. Nie wiem co jeszcze napisać. Właśnie zjadlam domowe hamburgery i opadlam z sił umysłowych XD
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chcesz nowy rozdział? Zmobilizuj Sylwka komentarzem!

Facebook bloga

Zwiastun klątwy

Bez ciebie

Trunks

Poczekasz na mnie?

Inne filmiki

Popularne posty z tego bloga

Trzy miesiące myśli (bonus)